Relacja z Akademii Sourcingu – Pawła Albrechta

Łódzko-Warszawska ekipa i Paweł Albrecht

Akademia Sourcingu organizowana przez Pawła Albrechta to cykliczne wydarzenie przyciągające wszystkie osoby z branży nieruchomościowej w jedno miejsce. Odbyła się w zeszłą sobotę we wrocławskim Hiltonie. O 9:00 rozpoczęła się rejestracja, do godziny 18 odbywały się wykłady prowadzone przez Pawła, a potem…. Potem to już historia.

Paweł, przez dobrych kilka godzin wprowadzał wszystkich zebranych w podstawy zarabiania na nieruchomościach. Mimo że, na sali obecne były osoby zarówno doświadczone, jak i zupełnie początkujące, każdy w mniejszym lub większym stopniu mógł dowiedzieć się czegoś nowego. Jednak prawdziwym celem tego spotkania nie były wykłady. Prawdziwym celem był networking – czyli poznanie jak największej ilości osób zainteresowanych tą branżą.

Tyle tematem wstępu. Reszty nie da się opisać słowami – tam trzeba było być i to poczuć!

Paweł zebrał w jednym miejscu, prawie 300 ludzi myślących w ten sam sposób, ludzi, którym się CHCE, ludzi nastawionych na współpracę i robienie biznesu. W powietrzu można było wyczuć siłę synergii umysłów 300 osób mających jeden cel – rozwijać się i zarabiać.
To niesamowite przeżycie, którego jak mówiłam na wstępie, nie można opisać słowami.
Podejmę się jednak niemożliwego i używając zwykłych słów, spróbuję opisać wydarzenia niezwykłe.

Panie, po ile to i czemu tak drogo!?

O Akademii Pawła Albrechta słyszałam już dawno. Tak samo, jak o innych warsztatach i zjazdach przez niego organizowanych. Decyzja o zapłaceniu dosyć wysokiej jak na pierwszy rzut oka kwoty, została podjęta pod wpływem chwili. Po prostu wiedziałam, że trzeba coś zrobić, by ruszyć do przodu. Cena za udział w Akademii to 860 zł w wersji podstawowej jednak jadąc w parze, cena wynosiła 1460 zł. Pojechałam więc w parze. Jak tylko dokonałam przelewu, na e-mail dostałam dostępy do excela, gdzie można było umówić się na wspólny przejazd, zaprezentować własną osobę i zaoferować współpracę. Nie każdy z tych opcji skorzystał, jednak umieszczenie tam do siebie kontaktu szybko zaowocowało. Kilka dni przed Akademią skontaktował się ze mną Mateusz. Mateusz to młody i ultra-sympatyczny chłopak, który tak jak my jest zainteresowany branżą nieruchomości i korzystając z okazji, chciał się z nami zabrać do Wrocławia. Bardzo się ucieszyliśmy, bo networking zaczął działać, jeszcze zanim Akademia się rozpoczęła! Okazało się, że Mateusz jest ogarniętym człowiekiem, który ma dokładnie taki sam mindset w głowie jak ja! To było niezwykłe doświadczenie – rozmowa z osobą, która myśli tak samo i rozumie dokładnie co trzeba zrobić, by osiągnąć sukces. Przegadaliśmy całą podróż do Wrocławia, rozprawiając o interesach, nieruchomościach, najlepszych książkach i snując wizję tego, co nas czeka!

Po dotarciu na miejsce i szybkim śniadaniu weszliśmy do Hiltona. Cała impreza była wyśmienicie zorganizowana. Wszystko szło sprawnie, a harmonogram był przestrzegany co do minuty. Przy wejściu dostaliśmy identyfikator z naszym imieniem, nazwiskiem i miastem. Każdy musiał go nosić przez cały dzień, by w łatwy sposób, osoby z poszczególnych miast mogły się znaleźć, a przy okazji unikaliśmy sytuacji w stylu: „Dobrze gada tylko kurcze… jak ona się nazywała? O! Idzie jej kumpel może zwróci się do niej po imieniu…”. Identyfikatory – dobra rzecz.

O 10.00 na scenę wszedł Paweł Albrecht i po gromkich oklaskach zaczęły się wykłady. Opierały się one o starannie przygotowane, graficzne prezentacje. Nie można było nagrywać ani robić zdjęć. Za to można było notować! To całkowicie zrozumiałe, to miała być wiedza dla nas, dla zebranych tam osób. Warto było zadbać, by nie krążyła potem bezcelowo po sieci.

Merytorycznie z wykładów wyniosłam dużo. Jeżeli jesteś osobą początkująca i nie wiesz nic w tej dziedzinie – ostrzegam, mózg może eksplodować od ilości tej niesamowicie sensownej wiedzy! My przyjechaliśmy już z pewną wiedzą teoretyczną i na tej podstawie mogę stwierdzić, że większość z tych rzeczy można spokojnie wyczytać w internecie. Jednak w internecie nie ma wszystkiego. Powiedziałabym, że za najlepsze smaczki trzeba zapłacić, a cena nie jest wygórowana. Nie o wszystkim w internecie się pisze i ja też nie mam zamiaru zdradzać Wam tych sekretów! Po pierwsze z szacunku do pracy Pawła i reszty osób tam obecnych, a po drugie, naprawdę uważam, że tam trzeba pojechać i przekonać się na własnej skórze by zrozumieć o czym mówię. Tej atmosfery nie poczujecie, czytając artykuły czy słuchając podcastu. Tych znajomości owocujących we współpracę nie nawiążecie przez internet!

Mogę Wam jednak uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć jak zmieniło się moje myślenie po Akademii:

Przed Akademią

  • byłam przekonana, że jedyną realną opcją jest współpraca z moją drugą połówką – on bierze kredyt, ja robię flipa. Za zysk robimy podnajem. Bezpieczna opcja – gdy flip się nie uda mamy mieszkanie dla siebie.

Po Akademii

  • jestem przekonana, że nie ma sensu robić flipów na kredyt. Zdecydowanie bardziej opłaca się poznać inwestora, z którym “sflipujemy” mieszkanie za jego gotówkę a zyskami podzielimy się na pół. Dzięki temu, przy zakupie płacimy gotówką, co jest atutem przy negocjacjach! Natomiast zdolność kredytową opłaca się wykorzystać do bardziej rentownych – gotowców inwestycyjnych. O nich w kolejnych postach.
  • wiem, że znajomości to podstawa każdego biznesu. Szczególnie takie znajomości – z ludźmi, którzy chcą i działają. Gdybym poskąpiła 1460 zł i nie przyjechała na Akademię, nie poznałabym tylu wspaniałych ludzi, z którymi moje działania nabiorą właściwego tempa.

Podczas wykładów bardzo często mieliśmy ręce w górze. Paweł zadawał mnóstwo pytań: „Kto ma czas i szuka kogoś doświadczonego” – nasze ręce idą w górę. „Kto nie ma czasu, a ma kapitał”, „Kto szuka wspólnika”, „Kto ma więcej niż 10 mln w nieruchomościach” itp. Dzięki tym pytaniom mieliśmy szansę rozejrzeć się po sali i zapamiętać do kogo powinniśmy podejść w czasie przerwy.

W czasie przerw kawowych i obiadowej – bardzo dobry obiad nam zaserwowali tak na marginesie. Był czas na networking. Każdy chciał poznać każdego! Rotacja była jak na szybkich randkach w ciemno! Wymienialiśmy się wizytówkami, każdy opowiadał, czym się zajmuje lub czym chce się zająć i kogo szuka.

Oczywiście najbardziej byliśmy napaleni na znalezienie kogoś z Łodzi – inwestora, dostawcy okazji czy kogoś doświadczonego. Przyznam, że przez większość warsztatów byliśmy trochę podłamani faktem, że nikogo z Łodzi nie spotkaliśmy… Tym bardziej że wszyscy, wliczając w to Pawła, gromili: „Łódź to obecnie najlepsze miasto do inwestycji!”. To gdzie Ci wszyscy Łodzianie się pytam?!
Odpowiedź uzyskałam wieczorem – Łodzianie siedzieli po prawej stronie, w przedostatnim rzędzie. Poznaliśmy się bliżej zaraz po zakończeniu oficjalnej części Akademii, wtedy też wszyscy poszliśmy do hotelowego baru i zaczęła się właściwa część imprezy!

Wizytówki — tyle wygrać!

W mailach, które dostaliśmy przed przyjazdem na Akademię, proszono nas, byśmy zaopatrzyli się w minimum 50 sztuk wizytówek – takich najprostszych z imieniem, nazwiskiem i kontaktem. Oczywiście ja, jak to ja, spędziłam kupę czasu na projektowaniu wizytówki, bo jak to tak przyjechać z taką zwykłą białą… No nie mogłam się oprzeć- lubię takie rzeczy.

Tutaj na marginesie mogę polecić firmę internetową Voogoo.pl. Mają bardzo fajny program do tworzenia wizytówek i innych materiałów marketingowych. A do tego bardzo tanio! (to nie jest reklama – polecam, bo było tanio i bardzo szybko). Jeśli chodzi o jakość, to cudów nie ma, ale też się ich nie spodziewałam… Zapłaciłam 12 zł na 100 sztuk ofoliowanych wizytówek już z przesyłką.

To mój projekt, skorzystałam z gotowego szablonu i trochę go podrasowałam:

PRZÓD

TYŁ

W rzeczywistości rozdałam może z 15 wizytówek, mniej więcej tyle samo ich dostałam. Bardziej liczyła się rozmowa i jak była chemia to dodawaliśmy się do znajomych na Facebooku. To o wiele efektywniejsza metoda, także jak będziecie się wybierać na kolejną Akademię Sourcingu, to nie dostańcie kota jak ja z tymi wizytówkami.

Ale, ale w moim wypadku wizytówka na coś się jednak przydała… Mianowicie na koniec części warsztatowej, każdy miał możliwość wrzucenia swojej wizytówki do szklanej kuli, a następnie przy odrobinie szczęścia, zostać wylosowanym i dostać jedną z 14 książek!

I wygrałam! Moja wizytówka została wyciągnięta jako ostatnia – 14 książką był Dale Carnegie i jego bestseller „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”. Serdecznie polecam. Kupiłam ją kiedyś chłopakowi w prezencie i podkradałam, żeby przeczytać. Mimo że leży na półce już dosyć pogięta sztuka to bardzo się cieszę, ponieważ to książka, do której trzeba wracać, a ja mam teraz swój własny, świeżutki egzemplarz!

NETWORKING

Gdy zaczęła się część nieoficjalna, każdy zaopatrzył się w hotelowym barze w coś dla rozluźnienia. Krążyliśmy po holu hotelowym, wlepiając oczy w identyfikatory i nagle jest! Widzę Łódź – Łódź widzę!
Dosiadłam się do dosyć sporej grupki ludzi i zaczęłam rozmowę z pewną blondynką. Okazała się bardzo przedsiębiorczą panią adwokat, która dopiero zaczyna, ale chciałaby być inwestorem i zająć się najmem krótkoterminowym. Jej koleżanka siedząca obok już inwestuje! Miała odłożonych trochę pieniędzy i zainwestowała w kilka pokoi na wynajem. Chwilę potem okazało się, że prawie wszyscy, przy tym stoliku to Łodzianie! Nasi tu są! Wdawałam się w rozmowę z każdym. Niektórzy już znali rynek i pierwsze biznesy mieli za sobą, niektórzy dopiero zaczynają jak ja. Wspaniale było móc pogadać z tak młodymi i tak przedsiębiorczymi osobami, którym nie trzeba było tłumaczyć, że to świetny biznes, że trzeba zacząć myśleć inaczej i po prostu działać. Nie musiałam wysłuchiwać też tekstów w stylu: „No to zobaczymy czy Ci się uda…”, „Wiesz, to jest ryzyko… Ja bym w to nie wchodził”, „A jak Ci się nie uda? Nie boisz się?”. Przeciwnie oni nie tylko, cytując Pawła „kumają bazę”, ale już to robili, mają doświadczenie i chcą się nim dzielić, by razem coś stworzyć! Myślę, że poznanie takich ludzi nie jest możliwe nigdzie indziej.

Czy to koniec?

NIE, nie usłyszeliście jeszcze najlepszego! W kręgu Łodziaków poznałam też Darię i jej chłopaka Łukasza. Daria to przedsiębiorcza i bardzo inteligentna dziewczyna, działająca w branży nieruchomości już jakiś czas. To była jej druga wizyta na Akademii, ale tym razem przyjechała z chłopakiem w roli inwestorów szukających ludzi do współpracy. Daria i Łukasz ciężko pracują, rozkręcając swój biznes i nie mają czasu, by zajmować się remontami czy najmem. Mają jednak spory kapitał i uwaga… Jak się wzięli za temat to na całego — kupili 5 mieszkań w ciągu 2 miesięcy! To na prawdę rekord. Znaleźli je, głównie korzystając z aplikacji Moniter.pl i w mniejszej mierze z udziałem pośrednika. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że warto zainwestować w Moniter. UWAGA! Dla uczestników Akademii, dzięki współpracy Pawła z jej twórcą – Flipem Kowarskim (przeczytaj wywiad z Filipem na stronie Pawła Albrechta) aplikację można kupić ze zniżką -40%. Wychodzi 100 zł na miesiąc. Jeżeli będziesz z niej prawidłowo korzystać, to zwróci się w całości już przy pierwszej transakcji.

Wracając jednak do tematu nowej znajomości z Darią i Łukaszem… ponieważ nie dysponują czasem, a kupili 5 mieszkań z zamiarem wynajmu, które stoją i się kurzą, czekając na remont, to jak myślicie? Kto się nimi zajmie, hę? Szybko się zorientowaliśmy, że szukaliśmy siebie nawzajem i już następnego dnia lekko przysypiając, na przednim siedzeniu auta, wracając do Łodzi, dostałam od Darii energetyzującą wiadomość, że musimy się spotkać i wszystko ustalić! To jest szybkie działanie i tego właśnie mi trzeba! Sami powiedzcie, ile znacie osób tak konkretnych i nastawionych na robienie, a nie na gadanie? Mamy też w planach pewne dodatkowe przedsięwzięcie, ale na razie pozostawię je w sferze owianej tajemnicą…

Podsumowanie

Akademia Sourcingu i kwota 1460 zł to najlepiej zainwestowany czas i pieniądze w tym roku.

Poznałam masę wspaniałych ludzi, poznałam też ludzi, z którymi mam nadzieję zacząć szybką i owocną współpracę, przeżyłam fajne chwile na wspaniale zorganizowanej imprezie.

Dzięki Paweł Albrecht i dziękuję wszystkim, których poznałam.

PS. O tym, że impreza networkingowa trwała do białego rana nie muszę chyba mówić… Najwytrwalsi przenieśli się do klubu i szaleli ponoć do 6:00. My zakończyliśmy około 2:00… podróż i wczesna pobudka dała nam się we znaki, ale następnym razem się nie damy!

PPS. Następna okazja nadarzy się niebawem, ponieważ jedziemy razem z Mateuszem na Warsztaty z podnajmu i gotowców inwestycyjnych już w grudniu!

*Nikt mi nie zapłacił za reklamowanie tych wydarzeń, aplikacji czy wizytówek – one po prostu są godne polecenia 🙂

04 comments on “Relacja z Akademii Sourcingu – Pawła Albrechta

  • Ania Kurek , Direct link to comment

    Dagmara dziękujemy! Świetny blog, super pomysł. Trzymamy kciuki za Twoje projekty i nie możemy się doczekać, kiedy umieścimy Twoje success story na blogu Pawła 😉 Bo, że to się stanie to, nie mam żadnych wątpliwości 😉

    • Dagmara , Direct link to comment

      Ania, stokrotnie dziękuję za organizację tak wspaniałych imprez i wiarę w moje możliwości! 😛 Po ostatnim weekendzie, czuję się już mocno przeszkolona i gotowa do działania! 😀

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polityka Prywatności